piątek, 28 października 2011

wtorek, 25 października 2011

po wystawie

Już po festiwalu, ale na stronie www.bp-atelier.com pojawił się bardzo ciekawy tekst Pani Oli Lubczyńskiej dotyczący wystawy Michała Szlagi:

Hic habitat felicitas. Tu mieszka szczęście. Taką maksymą witały klientów portyki rzymskich burdeli. Na drzewach, przy drodze, ciężko by ją było dziś umieścić. Kurz, wiatr, spaliny, a i to szczęście jakieś takie mizerne, wstydliwe, pośpieszne. Antyczną sypialnię - cubiculum zastępuje szoferka tira albo pobliski las - cichy, cierpliwy i wyrozumiały towarzysz pracy. Wdycha się woń benzyny i patrząc na dyndającą u lusterka zapachową choinkę, robi bilans własnego życia. Czasem myśli o tym, co porabia dziecko, czy już wróciło ze szkoły, że trzeba zadzwonić do siostry, zrobić zakupy, iść do kosmetyczki, na solarium. Bo ile jeszcze będzie się w branży? To zawód niewdzięczny. Im większe doświadczenie i staż pracy, tym mniejszy zarobek.
                         Nie ufaj klientom. Unikaj pijanych klientów.
                         Jeżeli klient robi problemy albo chce, żebyś
                         wykonywała rzeczy, na które nie masz ochoty,
                         nie wpadaj w panikę. Udawaj, że na wszystko
                         się zgadzasz i szukaj drogi ucieczki.


Michał Szlaga, pochodzący z Trójmiasta, fotograf, którego prace możemy oglądać w najbardziej prestiżowych polskich czasopismach, podjął się trudnego tematu. Prostytucja w naszym kraju, choć jest narastającym problemem społecznym, stanowi wciąż tabu. Nie można jednak nie zauważyć setek kobiet stojących przy głównych drogach. Gapimy się na nie z niezdrową ciekawością, szydzimy, sami mając przecież na sumieniu niejeden grzeszek, o większym lub mniejszym kalibrze. I korzystamy z ich usług.
Michał, mijając je wielokrotnie na trasie Gdańsk-Warszawa, podjął się próby opowieści o tych dziewczynach . Robił im dyskretnie zdjęcia w  "naturalnym" środowisku. Fotografie są niepozowane i wykonywane z przejeżdżającego auta. Pikselowa zasłona, deformująca twarze, zapewniła im anonimowość, a autorowi uniknięcia łatki poszukiwania taniej sensacji. Im, czyli kobietom, które choć zdają się być uprzedmiotowione, pozostają wciąż kobietami z krwi i kości.
                
                     Jeżeli klient cię dusi, nie próbuj odciągać jego
                     rąk, zamiast tego mocno ściśnij jego jądra. Idź
                     na kurs samoobrony. Nie trzymaj dużych sum pieniędzy
                     w miejscu pracy. Jeżeli masz długie włosy, schowaj je
                     pod peruką, którą łatwo można ściągnąć.

Fotografie uchwycają wolne chwile. Pomiędzy. Czas oczekiwania na klienta. Drepczą wzdłuż drogi by nie zmarznąć. Łapią darmową opaleniznę. Odganiają komary. Naciągają kozaki "muszkieterki". Siadają na pieńkach czy turystycznych krzesełkach. Obok nieodłączna, dwufunkcyjna woda mineralna. Parasol w razie ulewy. I "raybany" by nie spłynął tusz. Dzwonią do matki albo do chłopaka. Uczą się do kolokwium. Bo nie wszystkie mają stracone złudzenia, choć historie ich życia są do siebie bliźniaczo podobne. Bieda w domu, przemoc, chęć łatwego zarobku. Zapewnienie dziecku godnego życia. Traktowanie tego zawodu tymczasowo, by się usamodzielnić, co nie zawsze się udaje. Historia, którą opowiada swymi fotografiami Michał Szlaga, nie ma być rzewna jak w "Pretty woman". Chce uzmysłowić, że ich życie nie kończy się wyłącznie na ulicy. Nazywane "tirówkami" czy "grzybiarkami", mają swoje imiona, choć tożsamość odzyskują dopiero "po godzinach", kiedy stają się matkami, studentkami czy naszymi sąsiadkami.
                      Nigdy nie zakładaj do pracy apaszek, szali, naszyjników,
                      którymi klient może cię udusić. Nie noś ze sobą torby
                      na długim pasku. Zawsze miej przy sobie coś, czego
                      możesz użyć jako broni - lakier do włosów, pęk kluczy.

Nie ważmy się "rzucać" w nie kamieniami. Hłasko twierdził, że "dziwka to nie zawód, a moralność". Ta zaś bywa kwestią czasu i sytuacji. Mądra i skłaniająca do refleksji wystawa. Cieszę się, że Michał wybrał BP Atelier na ekspozycję swoich prac. Kameralna sala na Pasiecznej świetnie oddała klimat i powagę tej historii oraz pozwoliła na zachowanie intymności.
                      Wybieraj miejsca dobrze oświetlone i niezbyt odosobnione.
                      Obejdź samochód dookoła aby się upewnić, że w środku się
                      nikt nie ukrywa. Nie idź nigdy z więcej niż jednym klientem,
                      nawet, jeśli oferują ci olbrzymią sumę pieniędzy.

                      Uciekaj zawsze pod prąd...


Wykorzystałam fragmenty ze swoistego zbioru przepisów BHP udostępnionego mi przez Michała.  
Ola Lubczyńska



poniedziałek, 10 października 2011

niedziela, 9 października 2011