czwartek, 19 kwietnia 2018

Echo. Spotkanie z Magdaleną i Maksymilianem Rigamonti














„Echo” to książka fotograficzna o miejscach, które zniknęły ze współczesnych map Wołynia na Ukrainie, o poszukiwaniu śladów pamięci po tym, czego już nie ma. To spojrzenie na tragiczne wydarzenia sprzed 75 lat w autorskim ujęciu Magdaleny i Maksymiliana Rigamontich. To wynik pięcioletniej pracy wielokrotnie nagradzanego fotoreportera i dziennikarki, laureatki m.in. Nagrody im. Dariusza Fikusa. Para po raz pierwszy odwiedziła Wołyń w 2013 roku. Zafascynowany i jednocześnie przerażony swoistą aurą tego rejonu, Maksymilian wracał tam kolejny i kolejny raz, by odkrywać wydarzenia z 1943 roku na nowo. Odwiedził wsie, których już nie ma. Był w Ostrówkach, Woli Ostrowieckiej, Parośli, Lipnikach i kilkudziesięciu innych.
 
„Próbowałem zrozumieć, co na tych ziemiach działo się w czasie II wojny światowej, co później, przez lata”. Maksymilian zdecydował się na czarno-biały film i analogowy, stary średnioformatowy aparat, podobny do tych, którymi dokumentowano Rzeź Wołyńską. Fotografował miejsca, w których kilkadziesiąt lat temu były polskie wsie, a w nich domy, szkoły, targi i kościoły. Dziś trudno w tych przestrzeniach o jakikolwiek punkt odniesienia, bo ślady ludzkiej egzystencji wchłonęła natura. Dlatego przy zdjęciach zostały podane współrzędne geograficzne.
 
Magdalena rozmawiała z Ukraińcami, którzy pamiętają tamte wydarzenia, z ich dziećmi, wnukami, a także z ukraińskimi historykami i polskimi archeologami. W książce, na dwunastu rozkładanych jak mapa kartach znalazło się dwanaście krótkich notatek z podróży, które są opowieściami o konkretnych miejscach i zbrodniach, o krainie skażonej śmiercią. Każda karta to też cztery czarno-białe zdjęcia. Jedynym kolorem, który pojawia się w książce, jest złoty – jak ramy w kościelnych obrazach czy litery na nagrobkach.

Brak komentarzy: